Pogoda nie dopisała, ale humory tak.
Pierwszego dnia udało się moknąć od 8. kilometra 13. kilometrowego spaceru do Czerwonego Klasztoru. Prawda, że mogło być gorzej?
Poranek drugiego dnia nie zostawiał wątpliwości – lało. Dach nad głową znalazł się w szczawnickiej pijalni wód, w Muzeum Etnograficznym i w Kościele pw. Matki Bożej Pośredniczki Łask.
Dzień trzeci przyniósł odmianę – zamiast deszczu: śnieg! Powitanie Zimy nastąpiło w Zakopanem.
I jak tu się nie cieszyć z perspektywy kolejnej wycieczki?